Zanim nastąpił nasz wyjazd z Rymanowa, tzw. uciekinierka, przypominam sobie piękny i rozczulający fakt przebywania w Rymanowie Zdroju Legionu Wschodniego pod dowództwem gen. [Józefa] Hallera [wówczas, w połowie września 1914 roku, Haller był w randze kapitana]. Legion Wschodni ciągnął od wschodu poprzez Rymanów na zachód i tutaj jakieś 3 dni w Rymanowie przebywali żołnierze. Mój ojciec wraz z gen. Hallerem naszą Isottą w towarzystwie adiutanta gen. Hallera, Skólskiego, udali się na objazd okolicznych miejscowości na zachód od Rymanowa celem przygotowania kwater dla Legionu Wschodniego na następne etapy marszu. [Z dat przemarszu Legionu wynika, że w Rymanowie stacjonował około 13-15.09.1914]
Smutny był nasz wyjazd na tułaczkę z Rymanowa. Żegnani przez służbę, przeważnie kobiety, bo mężczyźni już poszli do wojska, wsiedliśmy do trzech pojazdów, mianowicie landauera tzw. dużego pojazdu konnego zaprzężonego w nasze własne siwe konie, którymi powoził mój ojciec. W powozie tym jechała moja matka, pani Krajewska moja ciotka, pani Martha Opi - Francuzka nasza, i małe dziewczynki - moje siostry, Zofia i Lilii. Drugim pojazdem jechała moja siostra Terenia powożąc, bardzo lubiła powozić, Jadzia - druga siostra i furman, który towarzyszył nam część drogi. Trzecim pojazdem i najgorszymi końmi, nabytymi już okazyjnie w ostatniej chwili, powoziliśmy z moim bratem Aleksandrem po kolei. A oba, drugi i trzeci pojazd były to proste wozy zaopatrzone w budy podobne do cygańskich, które można było w czasie pogody zdejmować.
Pierwszy dzień podróży, 15 września, spędziliśmy jadąc do Moderówki do pradziadka naszego Tomasza Gorayskiego i tam nocowaliśmy.
![]() |
Dwór Gorayskich z początku XIX wieku w Moderówce (Szebnie). |
Następną noc spędziliśmy w Szymbarku na plebanii, przyparci przez pchły, bo poprzednio uciekający uciekinierzy zostawili masę nieporządku i brudu za sobą. Potem jechaliśmy w kierunku Czorsztyna i dojeżdżając do Czorsztyna wieczorem konie, którymi ja powoziłem, zaczęły już się kłaść na drodze ze zmęczenia, tak że musiałem zbierać koniczynę po polach i znosić im tak, ażeby chciały jeszcze parę kroków dojść do przełęczy. [Ignacy miał wtedy 8 lat.] Z przełęczy zjechaliśmy do Czorsztyna i tam w karczmie nocowaliśmy. [Tak mogła wyglądać trasa tego przejazdu]
Następnym etapem były Kuźnice, które należały wraz z Zakopanem i częścią Tatr do naszego wuja Władysława Zamojskiego, który był nieobecny, był we Francji. Zamieszkaliśmy w tzw. Restauracji, do tej pory istniejącym budynku. Obok nas zajmowali część mieszkania Władysławowie Sapiehowie z dwiema córkami. On, kuzyn mego ojca, z Krasiczyna.
![]() |
Restauracja w Kuźnicach. Zdjęcie z lat 1910-1930. |
Trzyletni nasz pobyt w Zakopanem to osobny rozdział mojej młodości. Tam przede wszystkim poznałem księdza [Władysława] Korniłowicza, współtwórcę zakładu dla ociemniałych w Laskach. Był on wtedy kapelanem legionów, ale chory na płuca skierowany został na leczenie do Zakopanego. I tam przygotowywał mnie do pierwszej komunii świętej, która nastąpiła 8 grudnia 1914 r. w zakładzie wychowawczym dla dziewcząt, w tzw. Zakładzie Kórnickim, fundowanym przez Jadwigę Zamojską i Władysława Zamojskiego.
Następny rozdział: [to jest ostatni wpisany rozdział].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz